| "IDĘ Z JEZUSEM PRZEZ ŻYCIE" |
Każdy z nas wie ile pytań zadają dzieci zanim zrozumieją otaczający świat i co dzieje się wokół nich. Pytają wszystkich i o wszystko. Wtedy też pojawiają się pytania dotyczące stworzenia świata, wiary, Boga. Co to jest Komunia Święta? Czy Jezus jest wśród nas ? Kto stworzył świat i dlaczego on tak wygląda? W jaki sposób możemy dzielić się Jezusem pomagając innym? Takich pytań jest wiele.... Może na niektóre pytania znajdziecie odpowiedzi w tej opowieści ... |
Do babci Michał mógł iść dopiero po południu. Czekanie nie było łatwe, ale z tym większą ochotą do niej pobiegł. Babcia siedziała jak zwykle na ławce i bawiła się ze zwierzątkami. Michał przytulił się do babci i przykrył ją wełnianą chustą. - Babciu, skąd się wzięło niebo? - zapytał. Wiedział, że u babci znajdzie odpowiedź. - Pan Bóg je stworzył - odpowiedziała pewnie. - Pan Bóg? - zdziwił się Michał. - Te wszystkie gwiazdy? On sam? - A ty ile ziarenek piasku uniesiesz w dłoni? - zapytała. - Dużo, bardzo dużo! Ale ziarenka piasku są małe! - odpowiedział. - Nie, Michale, to ty jesteś duży w porównaniu z nimi - przerwała mu babcia. - Te gwiazdy są dla Pana Boga jak ziarenka piasku dla ciebie - bardzo małe. - Jak ziarenka piasku? - zastanowił się Michał marszcząc przy tym swój mały nos. - Ale to by znaczyło, że On jest bardzo wielki! - krzyknął chłopiec. - Bo jest - odpowiedziała babcia i przytuliła wnuczka. - Jest bardzo wielki. |
Siedzieli tak we dwójkę zamyśleni. Babcine włosy tańczyły na wietrze jak morskie fale, a Michał nie mógł wyjść z zachwytu jak pięknie Pan Bóg urządził świat i jaka musi być Jego wielkość, że wszystkiego dokonał sam. - Chodź do środka. Jest już zimno - przerwała ciszę babcia. - Przygotuję ci coś smacznego do jedzenia. Michał zjadł pyszny podwieczorek i wrócił do domu. Musiał jeszcze odrobić lekcje, ale babcia zgodziła się następnym razem opowiedzieć mu trochę więcej o Panu Bogu. |
Rano Michał spotkał się z przyjaciółmi w szkole. Wspólnie, jeszcze przed zajęciami, pobiegli na boisko, gdzie pod dębem mieli swą bazę dla wtajemniczonych. Jeszcze przed wakacjami Basia, dobra przyjaciółka Michała, znalazła na strychu swego domu worek ze starymi legitymacjami. Było tam miejsce na imię i nazwisko oraz zdjęcie. Wspólnie wpadli na pomysł, że założą prawdziwe stowarzyszenie, a każdy członek dostanie swą własną legitymację. Będzie szef, zastępca, szeregowi, hasło - po prostu wszystko, co trzeba. Na początku roku szkolnego oznajmili klasie swój zamiar. Udało się. Zainteresowanie było wielkie. Nikt nawet za bardzo nie wiedział, w jakim celu stowarzyszenie powstało i jakie będą jego zadania, ale każdy chciał mieć piękną legitymację ze świecącą okładką, by pochwalić się jego członkostwem. Członkowie musieli wykazać się fizyczną sprawnością, inteligencją i ... szacunkiem dla Zarządu stowarzyszenia. Cała sprawa nabierała coraz to większego rozgłosu. Do stowarzyszenia chcieli należeć także uczniowie z innych klas. Nawet starszych! Owy szacunek dla Zarządu miał się przejawiać (i przejawiał się) przynoszeniem Michałowi i Basi słodyczy do szkoły, pomocą przy noszeniu tornistra, grzecznym powitaniem ... po prostu ogólną lojalnością .... |